Rozdział siedemnasty
Rachel Tym razem obudziłam się przed wschodem słońca z zamiarem wymknięcia się z pokoju Garfielda i przywitania dnia razem z Richardem. Chciałam jeszcze przez chwile posiedzieć w cieple, wtulona w Gar’a, ale jak tylko uświadomiłam sobie co takiego wbija mi się w brzuch, natychmiast oprzytomniałam. Wyswobodziłam się z jego objęć i wygramoliłam się z łóżka. Mimo chłodu poranka było mi gorąco, cała płonęłam. Za pomocą siły umysłu otuliłam go kołdrą żeby nie zmarzł. Otworzyłam portal do swojego pokoju, gdzie szybko zmieniłam piżamę na jakieś spodnie i bluzkę. Chciałam pozbyć się z umysłu myśli o tym, co miało miejsce jeszcze chwile temu, chociaż czułam się jakbym na brzuchu miała wypalony ślad. Oby Richard i jego propozycja rannej przebieżki wokół wyspy mnie ostudziła. Zanim wyszłam, zerknęłam na swoje odbicie w lustrze; oprócz rumieńca, zwróciłam uwagę na worki pod oczami, których ostatnimi czasy nie miałam. Byłam niewyspana po wczorajszych zakupach z Kori i oglądaniu z Garfield