Koriand’r Dłużej nie mogłam znieść samotności, ani tego jak wielka przepaść powstawała ostatnio między nami. Wczoraj Richard nie opuszczał Raven na krok, co chwile nadzorując jej samopoczucie. Czekałam do późna, co jakiś czas sunąc leniwie po korytarzach. Liczyłam na to, że wyjdzie z jej pokoju i spędzimy razem trochę czasu, ale uparcie nie chciał jej zostawić. Miałam wrażenie, że już nawet nie słuchał, kiedy starałam się mu wytłumaczyć, że przesadza i powinien dać jej trochę przestrzeni. Wcześniej chociaż karcił mnie wzrokiem za tego typu uwagi. Coraz częściej nabierałam przekonania, że to Raven jest najważniejszą osobą w jego życiu, nie ja. A ta myśl łamała mi serce. Obudziłam się przed świtem, z nadzieją, że Richard jeszcze śpi i uda mi się go zaskoczyć. Okryłam się zwiewną narzutką i wyleciałam z sypialni. Po drodze przeczesywałam palcami włosy. Tak się spieszyłam, że kompletnie zapomniałam rozczesać splątane kosmyki. Stanęłam przed masywnymi drzwiami do jego pokoju, wygładz...
Komentarze
Prześlij komentarz